Konkurs literacki
wyróżnienie
Julia Kindreman klasa VI

Niepodległość – historia Polski widziana oczami dziecka
– Babciu – powiedziała Marysia,zbiegając ze schodów – zobacz, co znalazłam na strychu, gdy sprzątałam te stare pudła na kapelusze. Co to jest? Wygląda na bardzo stare.
– Ojej, jak dawno tego nie widziałam – westchnęła prababcia, gdy pomarszczoną ręką wzięła stary brulion w bardzo zakurzonej okładce. Myślałam, że zaginął podczas wojny – wzruszenie malowało się na twarzy babci Jadzi.
– Co to jest? – dopytywała Marysia.
– A więc… to jest pamiętnik twojego pradziadka. Zaczął prowadzić go gdy miał zaledwie 7 lat.
– 7 lat i już prowadził pamiętnik? – zdziwiła się Marysia. Myślałam, że dzieci za tamtych czasów były bardzo niewykształcone, nie umiały czytać i pisać.
– Twój pradziadek pochodził z bardzo zamożnej rodziny – wyjaśniła prababcia Jadzia. Zanim Rosjanie skonfiskowali cały majątek, dziadek był uczony w domu. Później chodził do szkoły, niestety szkołę zamknięto… Więcej nie wiem. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele o tamtych czasach. Ja niestety nie wszystko pamiętam, bo urodziłam się 10 lat później niż dziadek. A teraz? Już za późno, żeby o cokolwiek go zapytać – prababcia Jadzia posmutniała na wspomnienie dziadka Janusza, który umarł 15 lat temu.
– Możemy je obejrzeć? Te pamiętniki? Dziadek chyba nie pogniewałyby się… – głośno zastanawiała się prababcia. No dobrze daj mi, to ci przeczytam – powiedziała nagle głośno i zdecydowanie, tak jakby czytanie dziadkowych pamiętników miało ją choć na chwilę przybliżyć do zmarłego męża.

20.10.1913
Drogi pamiętniku!
Niedawno poszedłem do szkoły. Nauczyłem sie już pisać i czytać. Moja pani ma na imię Ewa i mówi, że szybko się uczę i jestem do przodu z materiałem. Chyba to dlatego, że tata i pani guwernantka dawali mi lekcje. Ale to były takie tajne lekcje. Dowiedziałem się o tym dopiero dzisiaj.
Podszedłem do pani po zajęciach i zapytałem, dlaczego w szkole mówimy po rosyjsku. Wypowiedziałem to po polsku, pierwszy raz od początku roku. Pani zakryła mi usta, rozejrzała się czy dookoła nie ma nikogo w pobliżu. Następnie zaprowadziła mnie do miejsca, gdzie nauczyciele piją kawę. Zapytała czemu
w szkole rozmawiam po polsku i czy rodzice nie uczyli mnie, że po polsku w szkole rozmawiać nie wolno. Odpowiedziałem szczerze, że ojciec zabrania mi mówić po polsku poza domem, lecz ja jestem Polakiem
i powinienem mówić w ojczystym języku i nikt nie może mi tego zakazać. Pani była bardzo zdziwiona.
-Przecież mogą cię aresztować – powiedziała po polsku, ale cichutko, szeptem. Pierwszy raz odkąd znam panią Ewę, usłyszałem od niej zdanie po polsku.
– Ale ja jestem Polakiem – powiedziałem równie cichutko. A kto nam zakazał mówić po polsku? Pani zaczęła płakać. Przytuliłem ją, a ona powiedziała, że Rosjanie napadli na Polskę i chcą zrobić z nas Rosjan.
– A teraz biegnij do domu i nie mów nikomu o naszej rozmowie.
Grzecznie wróciłem do domu. Na szczęście żaden oddział rosyjski mnie nie zauważył. Dotarłem do domu i zająłem się odrabianiem lekcji. Tak upłynęło mi popołudnie. Teraz idę spać więc dobranoc.
1.11.1913
Drogi pamiętniku!
Dzisiejszy dzień był najgorszym w moim życiu. Wiesz co się stało? Opowiem od początku. Poszedłem do szkoły jak zwykle. Ale jednak coś się zmieniło. Otóż pani powitała nas słowami: Witajcie chcę was poinformować, że koniec z mówieniem po rosyjsku na lekcji. Jesteśmy Polakami!
W klasie zapadła cisza. Pani powiedziała to po polsku. Tak! – krzyknąłem.
Nagle drzwi się otworzyły i stanęli w nich rosyjscy żołnierze.
– Zostajecie aresztowani za mówienie w zakazanym języku – krzyknął jeden z nich. Wyprowadzili nas na podwórze, a następnie podpalili budynek szkoły. Zacząłem płakać jak małe dziecko. Pani zaczęła płakać i krzyczeć. Padły dwa strzały i ciało pani Ewy osunęło się na ziemie. Nie chciałem na to patrzeć, więc wyrwałem się z rąk strażnika i uciekłem do lasu, który rośnie koło szkoły. Po 5 minutach dobiegłem do drzwi domu. Na szczęście nie gonili mnie. Wpadłem do mieszkania. Mama wybiegła na korytarz.
– Czemu nie jesteś na lekcji ? – zapytała przestraszona.
– Zabili panią Ewę i spalili szkołę – szlochałem. Ja uciekłem, ale nie wiem co się stało z pozostałymi dziećmi.
– Rosjanie? – zapytała mama, a ja przytaknąłem.
– Och całe szczęście, że tobie nic nie zrobili – mama obejmowała mnie czule. Płakałem jeszcze dwie godziny, potem zjadłem kolację. Gdy tata wrócił strasznie się zezłościł. Kazał mi iść do pokoju. Potem rodzice jeszcze długo rozmawiali. Podsłuchałem, że za parę dni znów rozpocznę naukę w domu. Może to i lepiej. Na razie nie wiem co o tym myśleć.

– Babciu to okropne! Jak mogli zabić nauczyciela na oczach dzieci? I za co? Za mówienie po polsku? – Marysia miała łzy w oczach i zaciskała piąstki.
– Wnusiu to był czas w którym nie byliśmy wolnym krajem. Rosjanie mogli zabić wszystko – ze smutkiem powiedziała prababcia. Chcesz czytać dalej? – spytała.
-Tak jestem bardzo ciekawa, co się dalej stanie – odpowiedziała drżącym głosem Marysia i przytuliła się do babcinego swetra.

10.11.1913
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj znów rozpocząłem naukę w domu. Mój nauczyciel pan Henryk Dębicki jest naprawdę miły, mądry
i mówi po polsku! Lekcji udziela mi w piwnicy naszego domu. Pan Henryk mówi, że nie boi się Rosjan i cały czas powtarza, że jest Polakiem do szpiku kości. A każdy Polak powinien mówić po polsku.
Mamie i tacie taka podstawa bardzo się podoba, ale mimo to każą nam uczyć się w piwnicy. „Tak na wszelki wypadek” – powiada mama. Chyba rodzice boją się, że pan Henryk mógłby skończyć tak, jak pani Ewa. Mnie się wydaje, że wszyscy dookoła się boją. Mam dosyć tego chowania się! Żałuję, że urodziłem się, gdy Polska była już zniewolonym krajem i nigdy nie znałem jej innej.
Może kiedyś odzyskamy niepodległość i będę mógł mówić w swoim języku i zobaczyć te wszystkie miejsca w Polsce o których tylko czytam w książkach.

25. 12.1914
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj Boże Narodzenie. Nikt nie wie, ile to dla mnie znaczy. Rano byliśmy w kościele. Ksiądz bardzo ładnie dzisiaj mówił, zresztą jak zawsze. Gdy wracaliśmy z Kościoła zaczął padać śnieg, było naprawdę zimno. Gdy doszliśmy do domu otrzepaliśmy się ze śniegu. Niesamowite było to, że śnieg sięgał nam już do pasa. Poprawka – mnie sięgał do pasa. Weszliśmy do domu, zdjęliśmy ciepłe ubrania i zasiedliśmy do obiadu. Był skromny, ale pyszny. A potem przyszedł czas na prezenty. Ja dostałem czekoladę i dziadka do orzechów. Było fajnie, bo mój kuzyn przyjechał. Świetnie się bawiliśmy do północy. Mama postanowiła, że zostaną u nas na noc. Byliśmy strasznie uradowani, gdy się dowiedzieliśmy. Chciałbym, żeby święta Bożego Narodzenia były codziennie.

1.01.1914
Drogi pamiętniku!
Nowy Rok! Dziś pierwszy stycznia, a wczoraj był sylwester. Całą noc czuwałem z kuzynem czekając, aż zegar wybije godzinę 00:00. Z tej okazji mama upiekła ciastka. Były pyszne. Gdy zegar zaczął robić BIM! BIM! wszyscy zaczęli się ściskać i całować. Szczęśliwego Nowego Roku! – krzyczeli.
Mama podeszła do mnie i zapytała czy pomyślałem życzenie.
– Tak mamo – odpowiedziałem. Chciałbym, aby Polska znowu była wolna – wyszeptałem.

22.06.1914
Drogi pamiętniku!
Strasznie Cię przepraszam, że nie pisałem przez tak długi okres. Niestety Rosjanie zabrali wszystko co mieliśmy. Meble, dywany, obrazy… Zabrali nawet obrusy mamy i całą stołową zastawę. Nie zostawili nawet zabawek i ubrań. Myślałem, że Ciebie też zabrali i już Cię nigdy nie znajdę, ale całe szczęście wrzucili Cię tylko do wygaszonego kominka.
Kiedy żołnierze wtargnęli do naszego domu miałem lekcje w piwnicy, a mama właśnie przyszła zapytać czy nie chcemy czegoś do picia. To właśnie w tej chwili żołnierze włamali się domu. Ukradli wszystko, co tylko można była zabrać, a to czego nie zabrali to zniszczyli. Byli bardzo bezwzględni, zabili nawet naszego psa. Gdyby mama była na górze, to pewnie ją też zabiliby… Ty jakimś cudem wpadłeś do kominka. Na szczęście teraz jest czerwiec, więc nie było palone.
To się musiało tak skończyć! – powiedział tata, gdy wrócił do domu.
Jestem bardzo głodny. Od dwóch dni jestem na jednej kromce spalonego chleba. W całym miasteczku panuje głód. Źle się dzieje… Wszędzie rozruchy – to okropne jaką krzywdę potrafi wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi. Ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta…
Modlę się do Boga o koniec tego piekła. Nie tylko ja… wszyscy się modlą. Chyba tylko Pan Bóg może nas uratować. Bieda i strach nie mają granic. Za parę lat pójdę do wojska i będę walczył za nasz kraj, naszą ojczyznę. Chociaż na razie to muszę uważać, żeby nie umrzeć z głodu. Lekcji też już więcej nie będę miał, bo nie stać nas już na to.
Idę spać na słomie, bo materac i łóżko Rosjanie też zabrali …… Na szczęście nie zabrali Ciebie.
Dobranoc.

– Babciu przecież to parę dni przed rozpoczęciem pierwszej wojny światowej – powiedziała zaaferowana Marysia.
– Tak skarbie, kilka tygodni po tym wpisie rozpoczęła się I pierwsza wojna światowa, która trwała aż 4 lata – odpowiedziała ze smutkiem babcia.
– Babciu, czytaj dalej – Marysia ze zniecierpliwieniem pociągnęła babcię za rękaw zapominając już zupełnie o sprzątaniu strychu.

13.08. 1914
Drogi pamiętniku!
W czasie wakacji zaczęła się wojna. Na nasze miasteczko najechały wojska rosyjskie i musieliśmy uciekać z domu. Jestem tak wychudzony, że sobie tego nie wyobrażasz. Tyle się wokół dzieje, ale w zasadzie temat jest ten sam: wojna, śmierć, barbarzyństwo, głód. Rozmawia się tylko o tym, kto umarł, a kto przeżył… Uciekających z miasteczka było o wiele więcej. Nasi sąsiedzi też uciekali, a mój nauczyciel pan Henryk uciekając pod pachą trzymał kurę. Strasznie zabawnie to wyglądało.
Tak więc wygląda wojna – myślę sobie codziennie. To tak okropne, że nie chce się o tym pisać. Każdego dnia rano zastanawiam się czy dotrwam do zachodu słońca. Ginie mnóstwo ludzi, wszędzie leżą ranni lub nieżywi. Nie stać nas na świeczki, więc kładziemy się spać tuż po zmroku. W ciemności słychać czasami, jak ktoś nuci Mazurka Dąbrowskiego. Dobranoc!
-Babciu, babciu przekartkuj do momentu, gdy Polska uzyskuje niepodległość – poprosiła nagle Marysia, która nie chciała dłużej słuchać o śmierci, głodzie i strachu.
-Dobrze, dobrze – odpowiedziała prababcia i zaczęła kartkować strony w poszukiwaniu daty 11.11.1018.
– Mam- krzyknęła uradowana.

11.11.1918
Drogi pamiętniku!
Dziś jest najpiękniejszy dzień mojego życia. Odzyskaliśmy niepodległość. Hip! Hip! Hura! Niech żyje niepodległa Polska. Precz z Rosjanami! Biało- czerwone flagi powiewają nad naszymi głowami. Słychać Mazurek Dąbrowskiego. Oby już na zawsze Polska pozostała wolna. Wszyscy się cieszą, ja również – to koniec śmierci.
– Babciu – Marysia przerwała czytanie babci – dziadek tak się cieszył z odzyskanej wolności… Nie wiedział, że przed nim jeszcze jedna gorsza wojna…
– Tak Marysiu – prababcia Jadzia smutno pokiwała głową. Niestety wtedy nikt nie wiedział, że wolność nie została nam podarowana na zawsze i że przyjdzie nam jeszcze raz o nią walczyć.
Ale o tym opowiem Ci innym razem.

Leave a Comment