Ostatnia lekcja matematyki. Wspomnienie Marysi Cieślak

 

Na tej lekcji nic nie wyglądało jak zwykle. Nie można było znaleźć wzoru do rozwiązania trudnych zadań, odpowiedzi na kluczowe pytania, a równania miały zbyt wiele niewiadomych. Ostatnia lekcja matematyki z udziałem Marysi, dla uczniów Pani Marii, była jednak najbardziej pouczająca. Wszyscy zapamiętamy ją na długo, bardzo długo…

Dziś odbyliśmy najtrudniejszą i najpiękniejszą zarazem lekcję matematyki. Z Jej udziałem. Po raz ostatni. Najpierw przepytała nas z tabliczki mnożenia, potem sprawdziła kilka wzorów i twierdzeń, przećwiczyła kilka równań i zrobiła z nami kilka zadań. Następnie odłożyła kredę, zamknęła dziennik i odeszła. Na zawsze.

Najpierw w miejscowym parafialnym kościele, ostatecznie na cmentarzu w Błaszkach, niewielkim miasteczku położonym gdzieś za Sieradzem, pożegnaliśmy Marię Cieślak, nauczycielkę matematyki Zespołu Szkół SPSK w Łodzi. Zmarła mając 37 lat. Przez osiem ostatnich lat walczyła z ciężką chorobą nowotworową. Była młoda, niezamężna, chciała żyć i chciała pracować. Kochała swoją pracę i swoich podopiecznych. Przez osiem lat walki o życie, gdy tylko mogła nie leżeć w łóżku, wracała do pracy. Nie chciała i nie mogła bezczynnie siedzieć w domu. Praca dla innych, spotkania z żywymi ludźmi, z dziećmi i młodzieżą, dawały jej nowe siły i poczucie przydatności komuś.

W kościele setki osób, w tym przynajmniej połowa, to młodzież. Cicha, zamyślona, zapłakana. Ostatnia lekcja, tak trudna i tak ważna. Ostatni sprawdzian z szacunku dla autorytetu, z przywiązania do człowieka, do wychowawczyni. Ostatnie „Dziękujemy!”.  Wielki duchowy sprawdzian młodych ludzi, którzy dziś zobaczyli wszystko co naprawdę ważne. W ciągu ostatnich kilku dni nauczyli się z tematu człowieczeństwa więcej, niż przez ostatnie lata.

Gdy była tak słaba, że nie mogła normalnie chodzić, wzięła inwalidzkie kule i szła do pracy. Nie chciała stracić równowagi i kontaktu z ludźmi. Gdy bała się już wsiąść za kierownicę, by samodzielnie jechać autem do szkoły, przyjeżdżały po nią koleżanki i odwoziły z powrotem do domu. By nie straciła lekcji. Nie wiadomo, kto kogo bardziej potrzebował: ona uczniów, czy uczniowie jej.  Była wymagająca, skrupulatna, nie chciała odpuszczać. Ani uczniom, ani tym bardziej sobie. Wymagała wiele i kochała wiele. Dziś mogliśmy oglądać tego owoce.

Młodzież ustawiła w kościele piękny szpaler. Każdy z uczniów trzymał białą różę z niebieską wstążką. Biały i niebieski to były jej kolory. Lubiła się tak ubierać i tak ją zapamiętano. Uczniowski chór przejmująco, głęboko i czysto śpiewał na pożegnanie. Uczniowie grali subtelną muzykę. Jak bardzo chcieli Jej się odwdzięczyć! Jak bardzo to przeżywali…

Nauczyciel to taki zawód, który trudno porównać do innych zawodów. Bo to raczej powołanie, a nie tylko zawód. Można by rzec, że myśl to raczej nieodkrywcza, a jednak… Dziś widać było z całą mocą, jak wielką lekcję wychowawczą przeprowadziła ta skromna, samotna nauczycielka matematyki. Jak wiele zdążyła w swym życiu zrobić, choć pozornie zrobiła niewiele. W czerwcu miała zdawać egzamin na nauczyciela mianowanego. Tymczasem… zdała cudowny egzamin nauczyciela obdarzanego głębokim szacunkiem.

Pogrzeby porządkują nam priorytety. Zastanawiamy się, dlaczego nie chcieliśmy kochać, dlaczego tak łatwo nam kogoś ranić, dlaczego nie zdążyliśmy się pożegnać, posiedzieć razem, wypić herbatę, pogadać… Tyle razy dlaczego… Przecież mogliśmy być lepszym przyjacielem, pracodawcą, koleżanką z pracy. Mogliśmy więcej pomóc, więcej ofiarować… Marysia dziękowała za każdy rozpoczęty dzień, za każdą nową szansę i nową nadzieję. Choć bardzo cierpiała, umiała cieszyć się tym, co zwyczajne. Po prostu. Życie, póki trwa jest piękne tylko dlatego, że nadal jest. I nic tego nie zmieni. Szkoda, że odkrywamy to dopiero wtedy, gdy życie się kończy…

Dziękujemy Ci Marysiu, Pani Mario, za tak wiele radości i pokoju, ofiarności i zaangażowania, którymi dzieliłaś się z nami. Z uczniami i nauczycielami, z dziećmi i dorosłymi. Z podopiecznymi i przyjaciółmi. Nie chcemy o Tobie zapomnieć, byłaś dla nas świadectwem niezłomnej miłości do życia. Dziękujemy! Nawet teraz, gdy dałaś nam do rozwiązania równianie ze zbyt dużą liczbą niewiadomych…

(Tomasz Talaga)